Kiedy pisałam tekst o wychodzeniu (https://blogolisulej.pl/wychodze-zeby-nie-wyjsc-z-siebie/ ) zadzwoniła do mnie koleżanka, żeby omówić wspólny projekt. Skoro przerwałam pracę przy komputerze, postanowiłam zrobić sobie kawę. A kiedy kawa się parzyła, a ja nadal rozmawiałam, zrobiłam sos do spaghetti. Mam nadzieję, że Ci, Beata, nie przeszkadzał szum smażenia? W każdym razie to jest mój ulubiony genialny przepis, który można zrealizować w czasie, gdy parzy się kawa, a nawet w czasie rozmowy telefonicznej.
Rozgrzewam oliwę na patelni, wkładam do niej mięso mielone – zazwyczaj wieprzowe, czasem wierzowo-wołowe, posypuję solą morską, czosnkiem granulowanym, papryką słodką, rozmarynem i tymiankiem. Czosnku i soli sporo, ziół niewiele. Smażę kilka minut rozbijając grudki, po czym dodaję passatę pomidorową. Na 1 kg mięsa 500 ml, czyli 1 kartonik. (Korzystacie z tego? Ja uwielbiam. Do pizzy, tortilli, zapiekanych warzyw…) Mieszam i duszę jeszcze trochę pod przykryciem na małym ogniu.
Gotuję makaron (to już czasowo wykracza poza czas parzenia kawy).
Nakładam na talerze makaron, sos, ewentualnie posypuję tartym serem i dekoruję listkami bazylii, jeśli akurat ją mam.
Do tego lubimy zieloną sałatę. Ale dziś jej nie mam i nie wiem, czy zdążę kupić, o zgrozo!
A spaghetti polecam! Z sałatą!
A co Wy robicie w czasie rozmowy przez telefon? Po prostu siedzicie w fotelu? Czy może segregujecie pranie? Albo Z przearażeniem patrzycie jak niepilnowane w tym czasie dzieci jedzą nutellę?