Jakiś taki lepszy dzień

Udostępnij post

Moim zdaniem jakiś taki lepszy jest dzień, który był z góry chociaż trochę zaplanowany. Wiemy, co chcemy zrobić, co z tego, co chcemy zrobić jest dla nas najważniejsze oraz kiedy możemy się zająć kolejnymi aktywnościami. Nie tracimy potem czasu na zastanawianie się na bieżąco, co właściwie mamy do zrobienia i co z tego jest najważniejsze. Zazwyczaj najlepiej się sprawdza planowanie dnia w poprzedzający go wieczór.

Co możemy uwzględnić w planie dnia?

  • to, co wpisaliśmy na dany dzień planując tydzień (o czym pisałam tu 🙂 )
  • to, co ewentualnie zostało nam do zrobienia z minionego dnia
  • najważniejsze sprawy z listy rzeczy do zrobienia w danym tygodniu
  • to, co, się nagle pojawiło w naszym życiu, przyszło nam do głowy, co sobie uświadomiliśmy (chyba, że to jest coś zbyt dużego, żeby zająć się tym od razu. Wtedy mozemy to zapisać na liście spraw do załatwienia w kolejnych dniach, żeby nam nie umknęło)
  • czas dla siebie
  • czas z bliskimi
  • czynności rutynowe, powtarzających się każdego dnia – ugotowanie obiadu, codzienne ogarnianie, czynności higieniczne itp… – bo one przecież też zajmują czas!

TPZ

W planowaniu dobrze jest wziąć pod uwagę, że większość czynności wymaga przygotowania i zakończenia. Np. jeśli chcemy zakończyć pracę przy komputerze o 12.00, a potem wyjść na spacer, to potrzebujemy  trochę czasu na przygotowanie się do wyjścia z domu. Nie ma więc sensu planować spaceru na 12.00, a np. na 12.30 (w zależności od tego, czy chcemy tylko poprawić makijaż, czy też zmotywować do ubrania się gromadkę dzieci). Przyjacielowi naszej rodziny, Karolowi Madajowi, zawdzięczam znajomość terminu, który pół żartem pół serio znakomicie oddaje tę rzeczywistość – TPZ. TPZ, to techniczne określenie rodem z peerelowskich zakładów pracy, które oznacza czas przygotowawczo-zakończeniowy. Po obiedzie TPZ obejmuje na przykład zapakowanie zmywarki i pochowanie jedzenia, przed pracą nad lekcjami z dziećmi TPZ obejmuje np. zrobienie sobie kawy itp.

Nasz przykładowy plan kwarantannowy

U nas w początkach kwarantanny sprawdzał się taki układ:

7.40 – budzimy dzieci, dzieci się ubierają

8.00 śniadanie + rozmowa o Ewangelii dnia

sprzątanie na stole i w kuchni, poranna higiena

9.15 – 10.15 1. lekcja

10.15 – 11.00 przerwa sportowa – rodzinny mecz footballowy albo fitness

11.00 – 12.00 2. lekcja

12.00 – 12.30 drugie śniadanie

12.30 – 13.30  3. lekcja

14.30 obiad

sprzątanie na stole i w kuchni

czas wolny (a ci, którym coś zostało kontynuują naukę)

16.00 film / planszówki / spacer / mecz + podwieczorek

18.30 szykowanie kolacji

19.00 kolacja + rodzinne podsumowanie dnia z modlitwą

sprzątanie po kolacji, odkurzanie, zmywanie, kąpiel dzieci, ogarnianie pokojów

20.00 czytamy dzieciom! 🙂

20.50 młodsze dzieci słuchają audiobooków, Bajek Grajek, rewelacyjnej Biblii Audio Kids, albo ulubionych słuchowisk Teatru Młyn. A starsze czytają sobie same 🙂

21.00 czas dla rodziców! Na samym początku kwarantanny wykupiliśmy sobie kurs wspierający dobrą relację i komunikację w małżeństwie – Szczęśliwi razem. I teraz, jeśli mamy jeszcze siłę, to wieczorami rozmawiamy sobie o uczuciach, potrzebach i bliskości…. a pomagają nam w tym miłe i bogate w treści materiały psychologów Uli i Krzysztofa Głowackich.

Z czasem nasze dziewczyny mają coraz więcej lekcji online, więc poranny blok nam się trochę rozjechał. Ale zazwyczaj udaje nam się razem usiąść do jakiegoś dobrego ciasta na drugie śniadanie :). I pozostałe punkty programu pozostają aktualne 🙂

Razem czy osobno?

W czasie, gdy jesteśmy głównie w domu dobrze się sprawdza omówienie planu dnia ze wszystkimi domownikami. Czy i w jakich godzinach jemy razem posiłki? Kiedy kto pracuje? A kiedy spędzamy czas na dworze?

Jeśli uzgodniliśmy plan wspólnie dużo łatwiej jest potem wszystkim razem funkcjonować i cieszyć się sobą nawzajem 🙂

W naszej rodzinie posiłki jemy teraz zawsze razem, co daje nam sposobność do spędzania czasu całą rodziną i rozmawiania. Poza tym nie generuje to niepotrzebnego bałaganu. Jemy to, co lubimy, w miarę ładnie nakrywamy do stołu, a potem sprzątamy i mamy porządek w kuchni i na stole. Mamy dostosowany do naszych potrzeb rytm posiłków i menu, więc między posiłkami nie ma potrzeby dojadania.

 

Dziś Marysia zrobiła dla nas obłędną zupę krem z groszku ❤

W planie uwzględniliśmy czas na ogarnianie. Nie wiem, jak Ty, ale ja po tych kilkunastu latach macierzyństwa bardzo nie lubię, gdy po jakiejś pracy czy zabawie zostaje bałagan, który potem już nie bardzo jest kiedy posprzątać, bo życie jest pełne ciekawszych spraw. Staram się więc pilnować siebie i dzieci, żeby sprzątać od razu. Ale mam też więcej niż zazwyczaj otwartości i elastyczności na to, że nie wszystko musi być zrobione od razu, bo…. mamy przecież czas i siebie i to jest najważniejsze 🥰.

 

A Ty… jak się czujesz z Twoim / Waszym obecnym sposobem planowania dnia?

Czy chciałabyś coś zmienić w Twoim / Waszym rytmie dnia? Jakie zmiany miałyby dla Ciebie największe znaczenie?

 

Pozdrawiam Cię serdecznie! 🙂